So I am going…
The route chosen: Portsmouth - Caen – Evreux - Paris - London
– Portsmouth. Departure: Monday 14th July.
On Monday
14th July I will catch the 22:45 ferry from Portsmouth to France, arriving at
06:45 on Tuesday morning in the port of Caen and here my challenge begins. From
there it is hopefully two days on the bike to reach Paris with a planned
overnight stay in Evreux, about half way along the route. All being well I hope
to catch sight off Paris’ iconic La Tour Eiffel by the Wednesday evening. Thursday I
have scheduled as a 'spare day', just in case the wind is blowing the
wrong way and my journey is not quite as quick as I'd hoped! I really
can't afford to miss my early morning train from Paris back to London, as it
wouldn't be cheap buying a Eurostar ticket in high season on the day of
departure! But if everything goes well, I'll have Thursday to enjoy cycling around Paris and also meet my school friend
Gosia. Whatever happens, on Friday at 07:13 I will be at Paris Gare du
Nord boarding my train to London, St-Pancras, where I'll jump back on my bike
again and set off on the last stage of the trip finding my way back home to
Portsmouth.
The entire route is about 250 miles or 400 km. Caen to Evreux
is 90 miles, Evreux to Paris 75 miles, London to Portsmouth 90 miles.
Where did the idea come from?
The idea of the trip appeared in
my head about three years ago. Inspired by people who take up a challenge, I
thought I would love to take on one myself. So I looked at the various organisations
that arrange charity adventures, wondering what could be mine and what purpose
it could serve. Cycling from London to Paris sounded great to me. However, I
wondered; “Why do I have to pay for organizing the trip if I can organize it
all by myself”? This would be an even bigger challenge and bring more benefit
and satisfaction. However, my idea had to wait because at that time my knees
did not have enough strength for such an effort and so the idea lay in my head until
this year to shine again in January. In excitement
of New Year's plans and resolutions I thought "If not now then when? My knees
have got better and I need a challenge for myself".
So I decided! I was going! But for
what purpose? Who would I like to help? When the idea first occurred to me I had
few institutions in mind, but none of them seemed to be as close to my heart as
our Polish School and its kids. So the target became clear and the whole thing started
to have even more sense and meaning to me.
Why the Polish School?
I have worked for the school for 6 years now, teaching Polish language, traditions and culture. Although the
classes are conducted only on Saturdays, the school has become a very important
part of me. I love our Polish kids and I would love them to have the best
conditions for learning and development of their Polish identity.
In previous years, we received
financial assistance via the Community Languages Service, which was helping schools from minority ethnic communities in Hampshire. However, due to budget cuts the funds have stopped and at the
moment the school runs exclusively from fees paid by parents.
With fewer funds, the beginning
of this school year was a bit stressful. We weren’t sure if we could cover all
the costs associated with running the school. However, due to the fact that we
have taken the maximum number of children possible and received a one-time
allowance from the Polish Embassy, we managed to survive the year successfully.
However, the needs are still great
These are the basic expenses:
Classroom fees, teacher’s
salaries, educational materials, printing and photocopying costs.
We also need money to organise major
school events and take part in competitions.
From September we’d like to have
another teacher, allowing us to arrange the classes better, take on more
children and deliver lessons more effectively.
All this is needed to provide our
children a solid understanding of the Polish culture, instil a love for it, a joy
and pride of being Polish and give them connection with their Homeland.
A więc jadę.
Trasa
obrana: Portsmouth-Caen-Evreux-Paryż-Londyn-Portsmouth.
Czas wyznaczony: Poniedziałek 14 lipca.
Tego
wieczoru o godz. 22:45 wypływam promem z Portsmouth do Francji.We wtorek o 6:45 rano dopływam
do portu w Caen by od tego miejsca stawić czoła mojemu wyzwaniu. Dwa dni by
dotrzeć do Paryża z planowanym noclegiem w Evreux, mniej więcej w połowie
trasy. Iconę Paryża La Tour Eiffle mam nadzieję ujrzeć w środę wieczorem. W czwartek robię jednodniowy przystanek. Chcę mieć pewność, że zdążę na poranny pociąg do Londynu, w razie gdyby (odpukać) coś miało pójść niezgodnie z planem. Nie mogę ryzykować zakupu biletu w kasie w dniu odjazdy gdyż mój chrytatywny rajd mógłby się nagle stać bardzo drogą wycieczką (wszelkie koszty podróż pokrywam z własnej kieszeni a wszystkie donacje przeznaczone są na potrzeby szkoły). Dlatego też czwartek
cieszę się Paryżem i spotkaniem z moją koleżanką ze szkolnych lat Gosią. Jednak już w Piątek o godzinie 7 minut 13 rano
wsiadam do pociągu relacji Paryż-Londyn by po dotarciu na miejsce znów wskoczyć
na mój rower i wyruszyć w ostatni etap rajdu Londyn – Portsmouth.
Cała trasa to
ponad 250 mil czyli ok 400 km. Caen
to Evreux 90 miles Evreux to Paris 75 miles London to Portsmouth 90 miles
Skąd taki
pomysł?
Pomysł samego rajdu zrodził się w mojej głowie jakieś trzy lata temu. Zainspirowana
osobami, które podejmują takie wyzwania pomyślałam, że też bym bardzo chciała jakieś
podjąć. Zajrzałam więc na różne stronki, które organizują tego typu wyprawy-wyzwania
i zastanawiałam się co ja bym chciała zrobić i jakiemu celowi mój wysiłek
poświęcić. Rowerem z Londynu do Paryża w 3 dni brzmiało świetnie. Jednak
zastanawiałam się dlaczego mam płacić komuś za zorganizowanie takiego rajdu,
który przecież mogę zorganizować sama, co będzie jeszcze wiekszym wyzwaniem i
przyniesie więcej korzyści i satysfakcji. Mój pomysł jednak musiał poczekać,
ponieważ choć moża ja tak, ale moje kolana nie miały siły na taki wysiłek i
dawały tego znaki. Więc pomysł przeleżał w mojej głowie by styczniu tego roku w
ferworze noworocznych planów i postanowień zabłysnąć na nowo. „Jak nie teraz to
kiedy?!” – pomyślałam – „Kolana mają sie lepiej a ja potrzebuję wyzwania dla
siebie.” A więc postanowione! Jadę! Ale jaki cel? Co chcę wspomóc? Gdy idea rajdu pierwszy raz zaświtała w mojej
głowie, miałam kilka instytucji na myśli, jednak teraz żadna z nich nie wydawała
się tak bliska memu sercu jak los naszej Polskiej Szkoły i naszych dzieciaków. Wiec
gdy cel stał się jasny cała sprawa nabrała dla mnie jeszcze wiekszego sensu i
znaczenia.
Dlaczego Polska
Szkoła?
Ze szkołą jestem
związana od 6 lat. Uczę mowy ojczystej i wychowania dzieci i młodzieży w
tradycji i kulturze polskiej. Pomimo, że zajęcia prowadzone są tylko w soboty, szkoła
stała się bardzo ważną częścią mnie. Kocham nasze polskie dzieciaki i
chciałabym by miały jak najlepsze warunki do nauki i rozwoju polskiej
tożsamości.
Na obecną chwilę
szkoła utrzymuje się wyłacznie z opłat rodziców. W poprzednich latach
otrzymywaliśmy organizacji wspomagąjacej sobotnie szkoły mniejszości narodowych w Hampshire. Jednak ze wzgledu na cięcia budżetowe urzędu miasta Portsmouth, fundusze te
zostały nam odebrane. Dlatego też początek tego roku był nieco stresujący
ponieważ nie byliśmy pewni czy uda nam się pokryć wszystkie koszty związane z
prowadzeniem szkoły. Jednak dzięki temu, że przyjeliśmy maksymalną (na obecne
warunki lokalowe) ilość dzieci i to, że otrzymaliśmy jednorazową zapomogę z
Polskiej Ambasady, ostatecznie udało nam się przetrwać rok pomyślnie. Jednak
potrzeby wciąż są duże. Te podstawowe: (opłata za lokal, wypłaty dla
nauczycieli, podstawowe materiały szkolne (jak chociażby drukowanie i kserowanie)
oraz te wyższe, rozwojowe: potrzeba tworzenia nowych klas, zakup pomocy
dydaktycznych, możliwość organizacji większych uroczystości szkolnych lub
brania udziału w konkurach. Wszystko po to by dać naszym dzieciakom solidną
wiedzę o polskiej historii, tradycjach i kulturze , ale przede wszystkim dać zrozumienie czym jest
Ojczyzna, zaszczepić miłość do niej oraz radość i dumę bycia Polakiem.