Monday 15 August 2016

Challenge completed


I guess I proved again that I am better at riding my bike than writing.

On Thursday, 4th August 2016 (so nearly two weeks ago!) I arrived at The Old Market Square in Kraków. I have accomplished my challenge cycled 900 km from Łeba in the north, through Poznań, Włoszakowice, Wrocław and Katowice, to the great city of Kraków in the south of Poland.



It was an amazing adventure and a sentimental journey through my country. I visited places and people that were close to Isabelle's heart as well as are to mine. I cycled through great, lively cities, lovely small towns and little quiet villages. I have been by the sea, I swam in lakes and I crossed many rivers. I pushed my bike through sand dunes, I biked through beautiful forests and I claimed splendid mountains. I slept in hostels or camped but I also stayed with friends or family. 
Bike passed the big test, I only fell of it once (on a tramway track at Wilda, in Poznań!) but I guess that wasn’t the bike’s fault ;-). The weather has been absolutely amazing! Well, maybe actually a little bit too hot but I wanted to experience proper summer so I am not complaining. It rained only when I planned to stop anyway! It does feel like someone was watching over me… I am really grateful for this amazing time.
At the moment, I am at my family home in Bydgoszcz, where I can spend some quality time with my parents and my brother. It is also a great opportunity to stop and take a breath. And as I have my bike with me, I am planning to do few little trips to nearby places.  

I want to say THANK YOU VERY MUCH for all your support in all my efforts! It means so much to me! 

Pass the Polish text to see the photos.

Chyba znów dowiodłam, że lepiej mi idzie jazda na rowerze niż pisanie.

W czwartek, 4-go sierpnia 2016 (czyli prawie dwa tygodnie temu) wjechałam moim rowerem na Rynek Starego Miasta  w Krakowie. W tym miejscu, ukończyłam moje wyzwanie przejeżdzając 900 km z Łeby na północy, przez Poznań, Włoszakowice, Wrocław i Katowice, do wspaniałego Krakowa na południu Polski. 

Była to wspaniała przygoda a tym samym sentymentalna podróż przez mój kraj. Odwiedziłam miejsca i ludzi, które były bliskie sercu Izy i te które są bliskie memu. Przejeżdżałam przez wielkie, tętniące życiem miasta, urocze miasteczka oraz małe spokojne miejscowości. Byłam nad morzem, pływałam w kilku jeziorach i przekroczyłam wiele rzek. Pchałam mój rower po piaskach wydm, pedałowałam przez piękne lasy i wspinałam w dostojnych Tatrach. Spałam w schroniskach lub na kampingu, ale także u przyjaciół lub rodziny. Rower spisał się na medal, chociaż spadłam z niego raz (na torowisku tramwajowym na Wildzie, w Poznaniu), jednak nie winię za to roweru. Pogoda była wspaniała! Choć może było zbyt gorąco na rower, nie narzekam jednak zbytnio gdyż chciałam doświadczyć prawdziwego lata. Padało tylko wówczas gdy miałam, tak czy inaczej, zaplanowany postój! Mam dziwne uczucie, że ktoś czuwał nade mną... Doprawdy jestem bardzo wdzięczna za ten wspaniały czas!

Obecnie przebywam w swoim rodzinnym domu, gdzie mam szanse spedzić trchę czasu z rodzicami i bratem. Jest to też szansa by zatrzymać się na chwilkę i złapać oddech. Korzystając z okazji, że mam tu swój rower planuję wybrać się do kilku pobliskich miejsc.

Chciałabym wyrazić moje naszczersze podziękowania dla wszystkich, którzy wspierali mnie w moich wysiłkach. DZIĘKUJĘ!