Thursday 23 June 2016

It has been a while...


If I only was as good at writing as I am at riding my bike, this page would definitely have a few more posts. And I don’t mean to say that I am some brilliant cyclist, not at all, but what I mean is I do cycle every day, rain or shine, and I enjoy doing it. Writing has always been a bit of a struggle for me. However it’s probably, like most things, a matter of practice and sticking with it - procrastination doesn’t help! Ah let’s see! I’m expecting to need to write a few posts this year as I have decided to do a big ride this summer. However, this post is about reflecting on my first solo charity ride - Agnes’s Charity Bike Ride (ACBR) and why it didn’t happen last year (even though I was planning it…).

So ACBR #1 Portsmouth – Paris – London – Portsmouth, was nearly two years ago. A personal challenge that gave me a great deal of joy and sense of accomplishment (both physically and mentally), and it helped my cause. I raised £1173 for the Polish Saturday Community School in Portsmouth, where I teach Polish children their mother tongue and about the Polish culture. It was my first fundraising undertaking. I didn’t set a target on how much money I wished to raise, nor had I any idea how much I could. All I knew was that fundraising requires effort and daring to ask for what you need and that definitely sounded like a challenge for me. However I felt very lucky with the amazing support I received from so many people, without much persuasion from me. It was great to see how positive action triggers positive re-action. It’s always wonderful to see the beautiful, heartfelt, generous side of people. You will be pleased to know that your generosity contributed to development of our school which is doing great now. Since the ride we have moved into a proper school setting where we use fully equipped classrooms. We have created two additional classes (we have five in total). From this year we also started an Art and Music After-school Club. We also love organizing other events like: competitions on different topics, theatre visits, trips to different places and children’s parties. All that helps children to build up and keep their Polish identity, as well as develop Polish language.

Here is a link if you are interested to learn more about how the school is doing:


The whole experience of my adventure was nothing but super positive. Blessed not only with fantastic support from people but also wonderful weather and the fact that I didn’t encounter any terrible events that I couldn’t overcome. All that encouraged me to think of more. “Why not to make it an annual thing?” – I thought. By doing what I love I can help others too. Committing to it will motivate me to do what I love. What a simple and positive concept! By adding more challenging tasks l will learn and grow. Who would we be without challenges in life?

So these thoughts remained in my mind after my trip to Paris… but what has happened? Why didn’t you hear from me last year? Let me explain… As much as I wanted to continue the charity collection, for several reasons I wasn’t in a great place to do it. I had a strong sense of feeling that what I really needed at that time was to get away and spend some time with just myself. Away from the noise, away from the abundance of information, away from the chatter…  And that is exactly what I did. Telling just a handful of people, I went off on my first solo cycle tour. I lived in a moment - me, my bike and the road ahead of me… Plus sun, interesting places and gorgeous views… There were challenges too but again nothing that I couldn’t overcome. It was a great trip!

Nevertheless I didn’t give up on the idea of continuing Agnes’ Charity Bike Ride I have only postponed it.

So yes, I am taking on another challenge. I don’t feel prepared in so many ways but I have 4 weeks to go and I have a one way ticket to… (This I will tell you in my next post) …so yes, I am doing it again!

Here are some photographs from my last year trip around Normandy and Brittany. (scroll down below the Polish text to see them)


Gdyby tylko pisanie szło mi tak dobrze jak jazda na rowerze, ta strona z pewnością miałaby trochę więcej wpisów. I wcale nie chcę powiedzieć, że jestem wyśmienitą rowerzystką, absolutnie nie. Co jednak mam na myśli to to, że jeżdżę codziennie, świątek piątek, słońce czy słota i sprawia mi to dużo radości. Pisanie natomiast zawsze sprawiało mi więcej trudności. Jednak jest to zapewne, jak większość rzeczy, kwestia praktyki i dyscypliny - kunktatorstwo z pewnością nie pomaga! Ach zobaczymy! Zdaje się, że będę miała okazję poćwiczyć moje pisanie, gdyż zdecydowałam o kolejnym rajdzie charytatywnym, co będzie wymagało opisania co robię i dlaczego. Jednakże, ten wpis ma być refleksją na temat mojej pierwszej solowej wyprawy – Agnes’ Charity Bike Ride (ACBR) oraz o tym dlaczego ubiegłoroczny rajd charytatywny się nie odbył  (chociaż był planowany... ).

Więc ACBR #1 Portsmouth - Paryż - Londyn - Portsmouth, miał miejsce prawie dwa lata temu. Osobiste wyzwanie, które dało mi wiele radości i poczucie pewnej satysfakcji oraz wspomogło cel, na który zbierałam. Zebrałam £1173 dla Polskiej Sobotniej Szkoły w Portsmouth, gdzie uczę polskie dzieci języka ojczystego oraz tradycji i kultury Polski. To była moja pierwsza zbiórka charytatywna. Nie wyznaczyłam sobie celu jeśli chodzi o kwotę jaką chciałabym uzbierać, nie miałam też za bardzo pojęcia ile jestem w stanie uzbierać. Wiedziałam jednak, że zbieranie pieniędzy nie jest prostym zadaniem i wymaga sporo wysiłku i  tego by prosić o to, czego się potrzebuje. To ostatnie z pewnością było wyzwaniem dla mnie. Jednak wsparcie jakie otrzymałam od tak wielu ludzi przewyższyło moje oczekiwania. Cudownie było zobaczyć, jak pozytywne działanie wyzwala pozytywną reakcje. I zawsze wspaniale jest widzieć piękną, szczodrą, pomocną stronę ludzi.  Uraduje Was zapewne fakt że wasza hojność przyczyniła się do rozwoju naszej szkoły, która ma się świetnie. Od czasu rajdu przeprowadziliśmy się do budynków szkolnych, gdzie możemy korzystać z wpełni wyposażonych sal lekcyjnych. Stworzyliśmy dwie dodatkowe klasy (mamy pięć w sumie). Od tego roku prowadzimy również zajęcia muzyczno-artystyczne. Poza tym lubimy organizować innego rodzaju imprezy, takie jak: konkursy, wizyty teatrów i wycieczki do teatru, wycieczki do ciekawych miejsc oraz zabawy (bale) dla dzieci. Wszystko to pomaga dzieciom w zrozumieniu i zachowaniu polskiej tożsamości, a także w rozwijaniu języka polskiego.

Oto link jeśli ktoś chciałby zdobyć więcej informacji o szkole:

Cała przygoda miała bardzo pozytywny rezultat. Czułam się szczęściarą nie tylko ze względu na wspaniałe wsparcie ze strony ludzi, ale także ze względu na fantastyczną pogodę i fakt, że nie napotkałam żadnych przeszkód, których nie dałabym rady przezwyciężyć. Wszystko to zaostrzyło apetyt na więcej. "Dlaczego nie uczynić tego corocznym wydarzeniem?" - pomyślałam. Robiąc to, co kocham mogę także pomóc innym. Takie zobowiązanie będzie mnie motywować by robić to, co kocham. Jaka to prosta i pozytywna koncepcja! Stawiając czoła coraz to wiekszym wyzwaniom będę rosnąć wraz z nimi. Czym było by życie bez wyzwań?

Więc po mojej podróży do Paryża, myśli te usadowiły się w mojej głowie... ale co się stało? Dlaczego nie było rajdu w zeszłym roku? Już wyjaśniam...  bardzo chciałam kontynuować charytatywny charakter mojego rajdu, z kilku jednak powodów nie byłam w najlepszej kondycji psychicznej, aby tego się podjąć. Miałam silną wewnętrzną potrzebę by uciec i spędzić trochę czasu tylko ze sobą. Z dala od zgiełku, z dala od przesytu informacji, z dala od paplaniny ... i tak uczyniłam. Mówiąc kilku osobom, ruszyłam w moją pierwszą dłuższą wyprawę rowerową w pojedynkę. Żyłam chwilą - ja, rower i droga przede mną... Do tego słońce, interesujące miejsca i wspaniałe widoki ... Były też wyzwania, ale znowu nic z czym nie mogłabym sobie poradzić. To była cudna wyprawa!

Nie zrezygnowałam jednak z idei kontynuowania Agnes’ Charity Bike Ride. Przełożyłam go tylko w czasie.

Więc tak, kolejne wyzwanie przede mną. Nie czuję się przygotowana w wielu kwestiach, ale wciąż mam 4 tygodnie i bilet w jedną stronę do ... (a o tym napiszę w moim kolejnym tekście) ...więc znów jadę!

A tu kilka zdjęć z mojej zeszłorocznej wyprawy po Normandii i Bretanii.











































No comments:

Post a Comment